środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 11

     Happy End. To, co powinno się teraz stać. Zaciskałam pięści opowiadając mu całą historię. Żadnej cenzury. No... Może mała. Brak paru zarwanych nocy spędzonych na płaczu.
     Kiedy skończyłam ujęłam w ręce jego twarz. Twarz, na której malowała się... Ulga?
-Wybaczysz mi?
-Nie mam za co-chwycił mnie w ramiona i pocałował. Wypełniła mnie miłość. Przez chwilę poczułam się naprawdę szczęśliwa. Jakby nigdy nie istniały żadne gangi, stres zniknął. Liczył się tylko Seba. Chłopak delikatnie oderwał usta od moich i mnie objął. Wtuliłam się w jego ramiona. Czułam się taka bezpieczna, taka szczęśliwa... To w nim najbardziej kocham. Przy nim zawsze czuję się szczęśliwa.
-Muszę już iść-wyszeptałam i najdelikatniej jak umiałam pocałowałam go na pożegnanie. Po chwili dodałam-Kocham cię.
-Ja ciebie też-pospiesznie wyszłam, żeby się na niego ne rzucić. Szczęśliwa ruszyłam do domu. Nareszcie! Wszystko się wyjaśniło i...
      Poczułam ostry ból w okolicy skroni. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Ostatnie co zobaczyłam to wytatuowane ramię.

~*~

     Obudziłam się w parku pod drzewem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Chyba krwawiła, ale wolałam nie sprawdzać.
-Cholera-moja torebka zniknęła. Jakiś frajer mnie okradł. Dobrze, że żyję. Spróbowałam wstać. Udało się. Idziemy. Jedna noga, druga... Upadłam. Jęknęłam cicho. Dalej, dalej. Jeszcze raz. Lewa, prawa, lewa... Doszłam do głównej ulicy.
-Pomocy!-zawołałam i upadłam. Byłam strasznie osłabiona. Teraz byłam pewna, że krwawię; krew zalewała mi oczy. Leżałam na wpół przytomna, aż w końcu zemdlałam.
     Obudziłam się na drugi dzień w szpitalu. Na głowie miałam bandaż. Byłam ubrana w szpitalną koszulę. Na stoliku obok leżał talerz  jakąś dziwną, papkowatą breją.
-Musisz to zjeść-usłyszałam czyjś głos i podskoczyłam.-Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy.-Dziwne, że nie zauważyłam lekarza zmieniającego kroplówkę. Miał na oko po trzydziestce.-Opowiesz, co się stało?
-Szłam ulicą. Dostałam w głowę. Obudziłam się w parku. Koniec.
-To pewnie zwykły rabunek, ale istnieje możliwość, że doszło do gwałtu-przemierzał mnie wzrokiem czekając na moją reakcję. Nie przejęłam się tym zbytnio. Jeśli nawet, to tylko seks. Kiedy zauważył mój spokój tylko pokiwał głową.
-Kiedy mogę wyjść?
-Dzisiaj wieczorem. Och, bym zapomniał. Jakiś chłopak chciał się z panią widzieć-Seba? Ale skąd on wiedział...
     Do sali wparował Malik.
-Zayn? Co ty tu...-urwałam kiedy zobaczyłam moją torebkę w jego ręku.-Malik!-wrzasnęłam.
-To nie ja. Harry przyniósł ją wczoraj...
-Styles?! Mam go dość!-Po moim policzku spłynęła łza. W moich myślach rozbrzmiewały słowa lekarza. "Ale istnieje możliwość, że doszło do gwałtu"
--------------------------------
Trochę dłuższy zwykle. :)
next=1 kom
Alex xoxo

3 komentarze:

  1. bardzo interesujaco piszesz ;)
    co powiesz na wspolna obserwacje ? :)
    http://xblueberrysfashionx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś niesamowita,masz ogromny talent. Zapraszam na mój profil ;*

    OdpowiedzUsuń