środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 1

     Jutro moje urodziny. Nie cieszę się, bo po co mi one? Nie mam wystarczająco pieniędzy by się wyprowadzić. Mam dość ojca, tego domu. Życie jest straszne.
-Ziemia do Ali!
-Miałaś mnie tak nie nazywać, Haniu- Hayley ma tak naprawdę na imię Hanna, ale go nie znosi. Kiedy miałyśmy po 12 lat zaczęłam mówić do niej Hayley. I tak już zostało.
-Brr... To imię mnie przeraża. Jak można tak skrzywdzić dziecko?-parsknęłam. Tylko przy niej byłam dawną sobą.- Spadam. Obiadeek.
-Świruska.
-Też cię kocham.
-Paaaa- ziewnęłam. Zamknęłam na chwilę oczy. Kiedy je otworzyłam Hayley była na pasach. Ktoś ją
zawołał. Odwróciła się. Momentalnie zauważyłam niebezpieczeństwo. Srebrny samochód. Jechał tak szybko.
-Hayley, uważaj!- zdążyłam krzyknąć. Ale było już za późno. Hay wpadła na maskę i pojechała z samochodem w przód. Nie zahamował. Samochód przejechał kilka metrów z moją przyjaciółką na masce, po czym walnął bramę .

                                    

> w szpitalu <

      Wypłakałam już wszystkie łzy. Moje serce pękło. Życie zabrało mi wszystko. Nie mam już nic. Żadnej deski oparcia, niczego. Nagle z sali wyszedł lekarz. Patrzę na niego z nadzieją, ale on tylko kręci głową. Przełykam ślinę.
-Przyjaźniłyście się?-tylko pokiwałam głową.- Myślę, że chcesz wiedzieć. Hanna Sosnowska nie żyje. Ale kierowca tak. On... Wszystko wyjaśnił. To była nie udana próba samobójcza- zatkało mnie. Nie zauważyłam kiedy lekarz wyszedł. Sama opuściłam budynek. Zapaliłam papierosa. Nie poczułam się lepiej. Wyjęłam smartfona. Chciałam zadzwonić do mamy, ale przypomniałam sobie, że jest martwa. Rzuciłam telefonem o ziemię, a po moich policzkach spłynęły łzy. Odetchnęłam i podniosłam komórkę. Otworzył się kontakt. Seba. Mój najlepszy przyjaciel. 4 lata temu wyprowadził się do Londynu. Ja, on i Hay. Najlepsi przyjaciele. Jedyny facet, któremu Hayley zaufała. Tęsknię za nim... Idiotka, powinnam była od razu do niego zadzwonić. Napisałam mu krótkiego SMS'a i poszłam do domu. Weszłam do mojego pokoju. Łóżko z szarą pościelą. Szafa. Białe ściany. Kupa poodrywanych plakatów pod łóżkiem. Kiedyś było tu inaczej. Wszystkie ściany w plakatach, tęczowa pościel, mnóstwo rzeczy. Moje oczy znów zapiekły. Odsunęłam wspomnienia i wrzuciłam wszystkie ciuchy do walizki. Wyjęłam podłogę w szafie i jeszcze jedną deskę. Wyjęłam brązową kopertę i zaczęłam liczyć pieniądze. 30 tysięcy. Moje i mamy oszczędności na studia. Wsadziłam je do kieszeni i zeszłam z walizką na dół. Tata spał. Pewnie miał kaca Jak zwykle. Poczułam pogardę.
-Wyprowadzam się-szepnęłam mu do ucha, odwróciłam się pięcie i wyszłam.
---------------------
Co myślicie? Krótko, mało czasuu... Akcja jeszcze się rozkręci. :) Piszcie w kom., co sądzicie.
Alex xoxo

4 komentarze: